Przyciąłem włosy. Moje lato było ciepłe, więc postanowiłem zrzucić ciężar z pleców i zapodać trochę bardziej żołnierski styl. How do you like it?
Wziąłem swój kolorowy rower i pojechałem lansować się na Pragę. Podobno żyje tu mało frajerów, jak słyszałem kiedyś w radiu. Na Brzeskiej znalazłem taki wesoły mural. I love it! Zanim przyszedłem ptak patrzył się przed siebie. Ale postanowiłem wyciąć mu numer. Zaczaiłem się, przybliżyłem i wsadziłem mu palucha w pupę! Ale się zdziwił! Hej, wrzasnął, kto ty, co ty!? Małpa zaczęła się śmiać, zdziwiony stwór połknął termometr, zrobiło się ogólne zamieszanie i w ogóle było bardzo śmiesznie. Pupa śmiechu, można powiedzieć... :-)
Potem pojechałem odwiedzić rodzinę niebieskich aniołków. Kizia Mizia znalazła małego niebieskiego kotka, który nie mógł odnaleźć niebieskiego mleka i strasznie miałczał. Wcześniej wypadł z okna swojej sypialni na piętrze, które zazwyczaj zajmują szczęśliwe aniołki i spadł wprost w stertę pierwszych jesiennych liści na Ząbkowskiej. Fajnie było. Napiliśmy się herbaty malinowej, która smakiem bardzo pasuje do niebieskiego i poszliśmy na lody pistacjowe. Beczka śmiechu była gdy Mama Kama (widoczna na zdjęciu) potknęła się o śpiącego na przystanku nurka i musiała ratować się szybkim machaniem skrzydełek przed upadkiem na jeszcze niższy poziom, gdzie moglibyśmy już jej nie odnaleźć. Jeśli na drzewach przy Ząbkowskiej nie znajdziecie zwiędłych lści, to właśnie przez to jej nagłe bzyczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz