Dziś na lunch, albo jutro na lunch, jak kto woli proponuję danie wegańskie, sezonowe i genialne:
Dynia duszona w naleśniku wegańskim! Palce lizać (uważać na paznokcie!)
Dynia jest teraz na każdym straganie. Nie, nie czeka na Haloween, chociaż też, ale pzede wszystkim czeka, żebyś ją zjadł! I nie koniecznie w nudnej zupie, w której staje się kremem - nie przepadam za tą zupą - ale w niezwykłym, podniecającym naleśniku!
Squash. Danie zrobione jest bez udziału zwierząt. Chyba, że jakiś koń ciągnął wóz z tymi dyniami.
Jak to zrobić? Ach, ślinka leci! Easy!
Co wziąć?
- Dynię.
- Czerwoną cebulę
- Pół pomidora
- Sos sojowy
- Proszek curry
- Proszek chilli
- Nać pietruszki
A na naleśnika?
- Mąkę
- Mleko ryżowe
- Miód
- Oliwa z oliwek
- Sól
Trzeba wyciąć sobie taki półksiężyc z dyni, odciąć skórę, pociąć w kostkę. Czerwoną cebulę pokroić w kostkę. Wrzucić na patelnię na rozgrzaną oliwę. Po chwili zalać wodą i wrzucić dynię. Poddusić. Zalać sosem sojowym, zasypać chilli i curry. Niech się dusi, tak słodko bulgocze. Na koniec dodać pomidora, żeby się nie rozpadł, a smak dał.
Wziąć kubek, nasypać kilka stołowych łyżek mąki. Zalać mlekiem ryżowym i mieszać. Jak się urobi ciasto bez grudek, dość gęste, dodać kieliszek do wódki oliwy, łyżkę miodu i szczyptę soli. Wymieszać. Lać na suchą, rozgrzaną patelnię. Jak zacznie skwierczeć, przewrócić.
W tym czasie doprawić dynię, bo pewnie już dochodzi. Dynia szybka jest. Nie więcej niż dziesięć minut potrzebuje duszenia i już uduszona. Wow! Jak pachnie!
Naleśnik położyć na talerzu, nałożyć kostki dyni, zawinąć naleśnika, posypać natką i jeść, jeść i jeść!
Bonepetit!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz