piątek, 4 kwietnia 2014

Anja Niedringhaus - najlepsze lata dopiero przede mną

Wczoraj  w Afganistanie została zastrzelona Anja Niedringhaus, słynna niemiecka reporterka Associated Press.



Jak słyszymy zabójstwa dokonał mężczyzna w policyjnym uniformie.

Koleżanka Anji, Kathy Ganon, walczy o życie. Z naszego punktu widzenia Anja znalazła się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie, jednak z jej punktu widzenia to właśnie było właściwe miejsce.

Anja była ze swoim aparatem wszędzie tam, gdzie my balibyśmy się pojechać.

Fotorgafowała wojnę  w Afganistanie, w Iraku, w Strefie Gazy. Była w Izraelu i Kuwejcie. Robiła zdjęcia w Nowym Yorku po zawaleniu się wież.

Za swoją pracę otrzymała wiele nagród w tym w 2005 roku słynnego Pulitzera.

Posłuchajmy, co sama mówi o sobie.










Zobacz wywiad z Anją

Moją bazą jest Genewa. Rozpoczęłam karierę fotografa po ukończeniu studiów literatury i filozofii. Pierwszym takim momentem było dla mnie obalenie muru berlińskiego.

Od tego czasu bez przerwy podróżuję.

Ostatnio siedzę w Afganistanie, ale wcześniej wiele lat spędziłam w Iraku.
Byłam też w Yugosławi podczas konfliktu na Bałkanach.

Między wojnami fotografuję sport. Byłam na olimpiadzie w Londynie. Jeżdżę na Wimbledon.



Myślę, że kreatywność powinna być najważniejszą rzeczą w tym zawodzie. Jeśli to się utraci, człowiek powinien poszukać sobie innej pracy - otworzyć pub z piwem, sama nie wiem. Jeśli utraci się kreatywność, zdjęcia zaczną męczyć, stracisz ciekawość, trzeba się przerzucić na inny zawód. Ja to ciągle mam, może teraz nawet bardziej niż 10 lat temu.




Rozwijam się, idę ciągle do przodu, wydaje mi się, że zaczynam najlepsze lata....

W wojnie próbuję pokazać jej ludzki wymiar, koncentruję się na człowieku. W żołnierzach i cywilach szukam ich człowieczeństwa. To są tacy ludzie jak my, tyle że żyją na terenie objętym wojną. To jest tragiczne. I nigdy mi nie znormalnieje.

W chwili, gdy wojna mi spowszednieje, przerzucę się na coś innego.

Myślę, że portret ma niezwykłą siłę. Nie chce nikomu niczego zabierać, nie chcę kraść obrazów. Nie chowam się więc w stylu paparazzi. Nie lubię też określenia: strzelanie fot... myślę, że ja raczej robię zdjęcia. Zawsze łapię kontakt wzrokowy - a wszystko, czego potrzebuję, to czas. Jeśli tylko mój cel, osoba, którą fotografuję, dostrzeże mnie i uzna, że to jest w porządku, trzeba jeszcze trochę czasu, żeby taka osoba oswoiła się ze mną, przestala pozować i wróciła do tego, co robiła. A czasami po prostu przechodzi się obok i robi zdjęcie. Chociaż wolę nawiązywać jakieś relacje z osobami, które fotografuję, nawet jeśli z nimi nie rozmawiam.

Staram się robić wystawy - nie dlatego, że uznaję swoje fotografie za sztukę - nie wiem nawet czym jest sztuka - ale dlatego, że wystawy nadają im inny wymiar. Wyrywają je poza kontekst teraz.

Sporo robię czarnobiałych zdjęć, gdyż przyszło mi pracować w okresie przejściowym pomiędzy fotografią cyfrową i analogową. Pierwsze kamery cyfrowe były okropne, a ja chciałam, żeby moje fotografie miały jakiś podobny wyraz. Stąd czarnobiały. Chyba już myślę w czerni i bieli.

Anja Niedringhaus - najlepsze lata dopiero przede mną.
Wczoraj została zabita w Afganistanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz