wtorek, 31 grudnia 2013

Heather Linebaugh: Drony zabijają po obu stronach celownika

Ilekroć czytam komentarze polityków broniących programu bezzałogowych pojazdów latających Predator i Reaper - czyli tak zwanych dronów - mam ochotę zadać im kilka pytań. Zaczęłabym od: "Ile widziałeś kobiet i dzieci spalonych przez rakiety Hellfire?" oraz: "Ilu widziałeś ludzi czołgających się po polu bez nóg, usiłujących dostać się do najbliższego domu, gdzie otrzymaliby jakąś pomoc?" lub jeszcze bardziej dosadnie: "Ilu żołnierzy widziałeś zabitych na poboczu drogi w Afganistanie, ponieważ nasze jakże dokładne UAV [bezzałogowe statki powietrzne] nie były w stanie wykryć IED [improwizowanych urządzeń wybuchowych], które czekały na nasze konwoje?"

Heather Lindebaugh


Zaledwie kilku z tych polityków, którzy tak bezczelnie głoszą zalety dronów, ma pojęcie o tym, co naprawdę się dzieje. A ja widziałem tę prawdę na własne oczy.Znałam nazwiska niektórych z tych młodych żołnierzy, którzy wykrwawiali się na poboczu drogi. Patrzyłam na dziesiątki mężczyzn w wieku poborowym, którzy umarli w Afganistanie pośród pustych pól, wzdłuż rzek, a nawet we własnych zagrodach, podczas gdy ich rodziny czekały na ich powrót do domu z meczetu.

Amerykańscy i brytyjscy wojskowi twierdzą, że to jest zaawansowana technologia, ale w tym samym czasie uważają, że trzeba nam na jej temat kłamać. Uważają, że należy nam przedstawiać fałszywe informacje na jej temat, ukrywać statystyki dotyczące ofiar cywilnych i publikować naciągane raporty dotyczące technicznych możliwości naszych UAV. Musimy jednak pamiętać, że przypadki zabijania cywilów i niewinnych ludzi nie są odosobnione, a ilość ludzi, których zabijamy bez powodu nie zmniejsza się, pomimo tego, co przedstawiciele naszych służb obronnych nam na ten temat mówią.

Opinia publiczna musi pojąć, że obraz wideo dostarczany przez drona zwykle nie jest wystarczająco dobry, aby z całą pewnością wykryć osobę niosącą broń nawet w krystalicznie czysty dzień z bezchmurnym niebem i doskonałym oświetleniem. To sprawia, że nawet najlepsi analitycy mają problem, by zidentyfikować czy ktoś tam ma broń czy nie. Dialog w stylu: "Hej, obraz jest tak spikslowany, że nie wiem, czy to jest to łopata, czy broń..." jest na porządku dziennym. Cały czas działaliśmy w niepewności. Zawsze zastanawiam się, czy zabiliśmy odpowiednich ludzi, czy aby nie sterroryzowaliśmy przypadkowych ludzi, czy przypadkiem nie zniszczyliśmy właśnie jakiegoś niewinnego życia ze względu na zły obraz na monitorze.

Społeczeństwo musi pojąć, że tym "zaawansowanym systemem" zarządzają ludzie. Drony obsługują ludzie. Dane wywiadowcze z UAV trafiają do ludzi. Wiem, bo byłam jedną z nich i wiem, że żadna szkoła nie może przygotować do codziennego latania bojową maszyną latającą ponad strefą wojny. Zwolennicy dronów twierdzą, że żołnierze, którzy wykonują taką pracę, nie odczuwają skutków ubocznych walki, ponieważ nie są bezpośrednio zagrożeni fizycznie. Czyżby? Ja może i nie byłam na ziemi w Afganistanie, ale codziennie oglądałam fragmenty konfliktu wyświetlone na ekranie mojego monitora. Wiem, jakie ma się uczucie, gdy się widzi, że ktoś umiera. Ktoś kogo się właśnie trafiło. Horror - to słowo ledwo oddaje to uczucie. A kiedy widzisz to codziennie, dzień po dniu, ten obraz staje się jak mały film puszczony w głowie, ciągle powtarzany, powodujący ból psychiczny i niemal fizyczne cierpienie, które trudno opisać, a którego nikomu nie życzę. Operatorzy wojskowych dronów padają ofiarą nie tylko zapadających w pamięć obrazów, jakie wynoszą z tej służby, ale także męczącej niepewności, że być może ich rozpoznanie celów nie było wystarczająco potwierdzone, a identyfikacja celów była zła.

Niby jesteśmy szkoleni, by radzić sobie z tymi uczuciami, ale to prowadzi tylko do cynizmu i zgorzknienia. Pomocy psychicznej można szukać tylko w ośrodkach oferowanych przez wojsko, gdyż to, z kim i o czym możemy rozmawiać podlega ograniczeniu ze względu na tajność naszych misji. Ciekawe, że nie ma statystyk samobójstw wśród operatorów dronów, nie wiadomo ilu żołnierzy leczy się na depresję, zaburzenia snu i niepokój.

Słyszałam ostatnio peany na temat dronów wygłoszone przez brytyjskiego sekretarza stanu ds. obrony Philipa Hammonda. Chciałbym z nim porozmawiać o moich dwóch kolegach, którzy w tym roku popełnili samobójstwa. Pewnie o nich nie słyszał, bo ta strona cudownej technologii drone jest trzymana w tajemnicy. Ale może pan Hammond powinien ją poznać, zanim wygłosi kolejne opinie.

Drony na Bliskim Wschodzie są używane jako broń ofensywna, nie jako zabezpieczenie i tak długo, jak nasza opinia publiczna pozostanie tego  nieświadoma, tak długo ludzkie życie po obu stronach celownika będzie mało warte. 

Heather Linebaugh

Z angielskiego tłumaczył Jason Polak.

Heather służyła w Siłach Powietrznych USA od 2009 roku do marca 2012 na pozycji wywiadowcy i analityka obrazu dla systemu drone podczas wojny w Iraku i Afganistanie. 

------------------
Żródło The Guardian

1 komentarz:

  1. Problem jest znacznie poważniejszy, leży w akceptacji zabijania. Kto zabija? Ten, kto się boi utraty życia. Zabija strach przed śmiercią (zysk to tylko druga strona tej monety). Gdyby zwielokrotnić rozmiar logiki mordercy, wyglądałoby to tak: eliminacja wszelkiego życia, by nie zagrażało mojemu. Inteligencja w służbie szaleństwa - to podsumowanie całości.

    OdpowiedzUsuń