wtorek, 11 września 2012

Gołąbki Freestyle!

Jak byłem mały, uwielbiałem tradycyjne gołąbki. Moja babcia je robiła, moja mama. Podwano je w sosie pomidorowym. Nie zstanawiałem się wtedy nad ich zawartością. Nie przejmowałem się mięsem. Generalnie mało czym się przejmowałem. No, ale jak człowiek dojrzewa, musi dokonywać wyborów. Staram się, żeby moje wybory były pozytywne, dlatego wybrałem dietę roślinną. Pomyślełem sobie, że co tam, nie będę przyczyniał się do męczenia i zabijania zwierząt, do niczego to mi niepotrzebne. No, ale w związku z tym, wiele rzeczy musiałem w swojej diecie zmienić. Między innymi gołąbki. Teraz robię je sobie sam, ale na zupełnym freestajlu. Jak mi się podoba. Dziś pokażę jeden z moich sposobów. Dość odległy od oryginału... he he...


No czy nie piękne? Środek jest z fasolki szparagowej w dwóch kolorach, marchewki, cebuli i ryżu.

Składniki:
- Fasolka szparagowa;
- Cebula czerwona;
- Marchewka
- Kapusta karbowana
- Proszek chilli
- Proszek curry
- Sos sojowy

Jak to zrobić?
Najpierw obgotowuję duży liść kapusty razem z fasolką szparagową. To zajmuje ze dwadzieścia minut. Mają być miękkie ale nie rozpadać się. Jednocześnie w innym garnku gotuję ryż.
Puszczam sobie jakoąś muzyczkę. Może być Barry White, coś skocznego o miłości. 
Następnie rozgrzewam oliwę, na nią wrzucam cebulkę. Ach, jak pięknie skwierczy. Wrzucam marchewkę pociętą w paski. Na to wsypuję fasolkę szparagową. Podrzycam wszystkim często, żeby coś tam się nie spaliło. Po chwili zasypuję wszystko proszkiem chilli i curry. Zalewam sosem sojowym i dodaję wody. Chwilę duszę to cacuszko raziem ze wśistkim... Mniam!
Biorę talerz, rozwijam na nim liść kapusty. Kładę fasolkę, przykrywam kołderką ryżu, zawijam liść. Polewam sosem z patelni. Obok kładę ogórka kiszonego.

No po prostu bomba!!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz