czwartek, 13 września 2012

Jampa Pampa Malinda!

Jampa Pampa Malinda to napój z jabłek, szpinaku i malin, rzecz jasna. Zobaczcie, jak to pięknie wygląda przed zmiksowaniem! Co za kolory! Maliny malinią się, jakby wspominały bardzo pikantne przeżycia, szpinaz zieleni się dumnie, a na dole jabłka zaróżowione od wiatru. Dodaję do tego dwie łyżki miodu, bo ja słodki chłopk jestem.

Na górze położyłem śliwkę. Tak dla efektu. Jej wpływ na smak całości będzie minimalny. Zanim nacisnąłem przycisk bendera, zamyśliłem się jeszcze nad boginią Weganą i jej nocną wizytą. Muszę przyznać, że Wegana była bardzo seksi. Od razu widać było, że odżywia się zdrowo, nie pali, zwierząt nie zabija i uprawia jakiś sport. Ten jej zapach... Ech...

Zastanowiło mnie nagle, że Wegana i Vagina są jakoś blisko siebie. Wedżajna, tak to się czyta po angielsku. Aż postanowiłem sprawdzić, skąd się wzięło słowo Vagina.... Nacisnąłem przycisk blendera i poszedłem googlować...


Okazuje się, że słowo Vagina pochodzi z łaciny i oznacza pochwę miecza po prostu, lub inny rodzaj mufki w tym kształcie. Słowo odnosi się więc do kształtu waginy, nie do życia, które się z niej rodzi. Nie ma więc nic wspólnego ze słowem Wege, które pochodzi od łacińskiego vegetabilis (poruszony) i od vegetare (ożywiony), które ma swoje źródło w vegetus (aktywny). Ciekawe!

No, popatrzcie, co mi wyszło:

Jampa Pampa Malinda!


Ma ciekawy kolor. Jest brązowa! Taki efekt dają antocyjany (czerwone barwniki w malinach) zmieszane z chlorofilem zawartym w liściach szpinaku. Wygląda trochę jak bardzo rzadka kupa, he he, ale pachnie i smakuje jak bogini Wegana we własnej osobie. To znaczy, nie smakowałem Wegany, ale tak mi się ona śni. Pysznie!

No i jeśli przelać Jampę Malindę do szkalnki od razu zbiegają się elfy, wróżki i aniołki!


A po dłuższej chwili pszczólki i mrówki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz