poniedziałek, 17 września 2012

Jampa Pampa Orangina

Wstaję rano, a tu takie słońce, że chce się żyć! Włączam radio, leci Michael Jackson z najlepszego okresu! Podskakuję po mieszkaniu, wyskakuję na balkon, krzyczę do budowlańców, którzy remontują budynek na przeciwko: hej, chłopaki, pięknie jest!!! po czym łapię owoce i robię:

Jampa Pampa Orangina!


To cudo składa się z kalifornijskiego słońca, tropikalnej słodyczy i polskiej żywotności. Czyli:

Składaki:
- dwie pomarańcze,
- dwa banany,
- jedno awokado
- kilkanaście liści szpinaku.
- szklanka wody

Na youtubie znajduję ten numer, który mnie tak poruszył. Don't Stop 'Til You Get Enough. Puszczam go przez megafony firmy JBL, tak że tynk odlatuje od ścian i ruszam z blenderem przez pokój. No zarzuć sobie ten numer, to oszalejesz! Jampa leje się na podłogę, na krzesła, na ściany. Nic to, tańczę tak długo, aż mam dość, a to trwa!


Miła pani z dołu zaczyna walić miotłą w sufit. Tańczę! Zbiegam do niej, wyciągam ją za ręce na klatkę schodową. Broni się, ale śmieje! Pani Ludwiko! Niech pani pokaże szczęście! krzyczę do niej. Nie wiem, czy ma na imię Ludwika... Ha he, śmiejemy się. Takiego wariata to się nie spodziewała.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz